Czytacie mało i źle.

Zostałam natchniona. Nie żartuję. Siedziałam z książką w ręce, trochę czytałam, trochę patrzyłam w okno, trochę myślałam o tym, że według obliczeń miałam przeczytać ją już dwa dni temu, ale wygląda na to, że przyjdzie mi ją czytać do dnia następnego. Przypomniały mi się wszystkie pytania o to jak czytać więcej i szybciej, zaśmiałam się w duchu i wróciłam do czwartej książki, którą miałam skończyć w tym miesiącu. Według moich obliczeń, jeśli dobrze pójdzie, zanim pojawi się ten post przeczytam jeszcze jedną i pół. Zawsze byłam fanką matematyki. Przy dobrych wiatrach skończę z szóstką na koniec sierpnia.

Lata temu, jak jeszcze prowadziłam kanał na You Tube, postanowiłam przeczytać 100 książek w jeden rok. Nie wyszło. Następny rok wyglądał podobnie. I kolejny. Później zmniejszyłam ilość na pięćdziesiąt dwie książki, ale rok był średni, przeczytałam tylko czterdzieści. W tym roku wytypowałam osiemdziesiąt, ale nie przywiązuję wielkiej wagi do tej liczby. Mój przypadek jest prosty: im bardziej muszę, tym mniej mam na to ochotę i tym większe prawdopodobieństwo, że tego nie zrobię. W tamtym roku nie czytałam przez ponad miesiąc. Skapitulowałam. Musiałam. Czytając książkę myślałam tylko o tym ile mam jeszcze stron do końca, dwadzieścia ostatnich było nie do przejścia. Jakby ktoś włączył mi tryb spowalniający. 

Początek tego roku był interesujący. Przerażona liczbą nieprzeczytanych książek na moich półkach, postanowiłam wprowadzić pewien sprytny plan w życie: za każde trzy przeczytane książki (trzy punkty) mogę sobie kupić jedną nową. Chcecie wiedzieć jak mi poszło? Aktualnie jestem jakieś sześćdziesiąt punktów na minusie. Nic nie szkodzi. Zaśmiałam się w duchu czytając czwartą książkę w tym miesiącu, po tym jak kupiłam piętnaście. Nic nie szkodzi. 

Jakiś czas temu postanowiłam wrócić na instagram. Później na You Tube (to nie wypaliło, głównie dlatego, że kamera mnie przeraża). Teraz na nowo zakochuję się w pisaniu na blogu. Robię to bardziej dla samej siebie niż dla innych, może dlatego tym razem wydaje mi się to właściwsze.. ale do rzeczy. Odkąd 'wróciłam' widzę dużo komentarzy pod tytułem 'jak czytać więcej' lub 'łatwo czytać dwadzieścia książek miesięcznie jeśli są to TAKIE książki (romanse/thrillery/erotyki/kryminały)'. Skłamałabym mówiąc, że to problem blogosfery książkowej rocznik 2020. Wcześniej po prostu nie myślałam o czytaniu na wagę, nie sądziłam, że ilość odhaczonych książek na liście ma aż taką wartość, mimo, że sama byłam częścią tego problemu. Potem mi przeszło.

Zacznijmy od tego, że czytacie mało. W świecie książkowym to niewyobrażalny grzech. Bardziej dla osoby, która myśli, że czyta mało , niż dla reszty społeczeństwa, ale jesteśmy więźniami naszych własnych odczuć, prawda? Twój TBR na miesiąc X ma piętnaście książek (na które często nie masz ochoty), zostały trzy dni, a na kupce wstydu trzynaście nietkniętych tytułów. Po raz kolejny. Zawiodłeś. Świat się skończył. Twoje książki popadną w depresję razem z ich panem/władcą/właścicielem. To jeszcze nic. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że osoba Y pochwaliła się właśnie swoim podsumowaniem miesiąca i dwudziestoma książkami, które przeczytała.. widzę strach i niedowierzanie w twoich czytelniczych oczach..

.. później pojawia się zrozumienie. Widzisz jakie są to książki. Czytasz dużo, więc na pewno czytasz źle. Stwierdzenie tak absurdalne, że palce mnie bolą jak to piszę, ale pociągnijmy tą historię do końca. Przeglądasz listę nieszczęśnika, który w lipcu stracił czas na dwadzieścia książek z czego połowa to thrillery, a połowa to romanse/erotyki, mówiąc krótko, książki na jeden dzień. Możesz poczuć się źle, bo sam czytasz te same gatunki a nadal masz tylko cztery odhaczone pozycję, lub poczuć się lepiej, bo przeczytałeś cztery książki, ale za to Dostojewskiego, Tołstoja, Tokarczuk. Przy okazji napiszesz komentarz pod tytułem 'Nic dziwnego, że lista długa jak czytasz takie książki'. Takie, to znaczy jakie? Książki, które dany czytelnik po prostu lubi? 

Nie będę kłamać, jestem winna. Zdarzyło mi się pomyśleć 'jakim cudem ktoś jest w stanie czytać tyle książek w ciągu miesiąca? Ach, no tak. Thrillery. Erotyki. W porządku. Ja przeczytałam dwie, ale za to grube'. Już tego nie robię (nigdy nie mówiłam też tego ze złością, raczej z podziwem bo mój rekord to chyba dziesięć, ale wiecie.. grube). Porównywanie się do innych ludzi z reguły jest raczej niezdrowe. Czytelnicze wyścigi nie są wyjątkiem. Jeżeli czytacie tylko po to żeby być ilościowo lepszymi od innych, przestańcie. To nie ma znaczenia. Wiem, że to szokujące, ale powtórzę to jeszcze raz, tym razem głośno stukając w klawiaturę: TO ILE KSIĄŻEK MIESIĘCZNIE CZYTACIE NIE MA ZNACZENIA. Od razu mi lepiej.

Rozwiązanie jest proste. Nie uwierzycie jak wam powiem. Po prostu czytajcie co chcecie i dajcie czytać innym. Jeżeli lubicie robić plany czytelnicze, róbcie je. Jeżeli lubicie robić podsumowania, róbcie je. Jeżeli nie uda wam się odhaczyć wszystkich książek na liście, nic nie szkodzi. Będzie kolejny miesiąc. W razie potrzeby nawet lata. Nie terroryzujcie ludzi za książki, które czytają, tylko dlatego, że Dostojewski zabrał wam dwa tygodnie albo dwa miesiące życia. Czytajcie to na co macie ochotę. Jednego dnia może to być Woolf, innego Schwab. Książki to nie terroryści, do cholery. Czytanie to przyjemność. Inni czytelnicy nie są konkurencją, a pasjonatami takimi jak ty. Jeżeli czytasz ale nie znasz przyjemności czytania, bardzo mi przykro. Zapach książek, szelest kartek i historia szarpiąca za duszę to najlepsze co może nas spotkać. Czasami tylko zapominamy, że dusza każdego człowieka jest inna.

Czytam wszystko na co mam ochotę. Ostatnio jest to literatura rosyjska przeplatana Kingiem i dziwacznymi obyczajówkami. No i fantastyka. Mam też ochotę na Brown'a. Czasami jestem czytelniczym snobem. Czasami czytam Austen, a kiedy indziej Sapkowskiego. Jeżeli czytacie dwieście książek rocznie, fantastycznie, mam nadzieję, że dają wam one niewyobrażalne ilości szczęścia. Czytacie dwanaście książek w dwanaście miesięcy? Gratuluję. Czytacie. Przybijam wam mentalną piątkę. Jesteśmy książkowymi kumplami.

Nie pytajcie więc jak czytać więcej i szybciej. Nie o to w tym chodzi. Możecie czytać książkę przez dzień, tydzień, miesiąc. Nie ma to znaczenia. Kupujcie książki. Wąchajcie je. Układajcie na swoich półkach. Cieszcie się ich obecnością i pamiętajcie, że to ile czytacie nie ma znaczenia, tak długo jak po prostu czytacie i sprawia wam to przyjemność. Pozbądźcie się presji bycia czytelnikiem idealnym, czytającym dużo i dobrze, cokolwiek to znaczy. Czytanie z przyjemnością, dla samego czytania i zakochiwania się w historiach, jest o wiele zabawniejsze. Jeżeli jesteś książkowym hejterem, cóż.. mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku, twoje zdanie na temat tego co czytają inni jest nieistotne. Myślę, że powinieneś o tym wiedzieć. Całą resztę podziwiam i trzymam kciuki za wszystkie łzy wylane w przyszłości, nie martwcie się, książki chłoną je znakomicie.

Komentarze

Popularne posty