Ostatnio nie czytam.
A przez 'ostatnio' mam na myśli 'nie czytam od dobrych kilku miesięcy'. Tym razem blokada czytelnicza uderzyła we mnie z każdej strony. Bez ostrzeżenia, bez powodu i dobrych argumentów. Przyszła, jakbym ją zapraszała, i poczuła się jak u siebie. Gość w dom, Bóg w dom, ale najwyższa pora żeby sobie poszła.
Liczba nieprzeczytanych książek na moich półkach nie zmalała, w przeciwieństwie do celu na Goodreads. Zaczęłam od 72 książek, w listopadzie zmieniłam na 50, mogę skończyć ten rok z 40. I nie pytajcie dlaczego nie czytam, nie mam pojęcia. Naprawdę chciałabym wiedzieć co dzieje się w mojej głowie, jakie uroki zostały na mnie rzucone, kto jest za to odpowiedzialny. Jestem pewna, że trzysta nieprzeczytanych książek na moich półkach podziela to zdanie.
'Nie możesz czytać, to nie czytaj. Nie ma co się zmuszać'.
Prawda.
Prawda kłopotliwa kiedy bez czytania nie czujesz się jak ty. Kiedy, odkąd skończyłaś cztery lata i przeczytałaś swoją pierwszą historię, książki stały się częścią twojej tożsamości. I, co najważniejsze, uwielbiam czytać książki, i pisać o książkach, i mówić o książkach, i dyskutować o książkach. Ot, cała prawda o moim życiu zawarta w jednym zdaniu.
Dlatego zaczynam swoją własną, prywatną, jednoosobową akcję pod tytułem 'pokochać książki na nowo'. Tytuł mało trafny, biorąc pod uwagę, że nigdy nie przestałam darzyć ich miłością, ale w jakimś stopniu oddaje misję jakiej postanowiłam stawić czoła. Poza tym, brzmi zabawnie, jak przygoda, na którą przygotowywałam się przez pół życia.
Cel misji: chcę żeby książki mnie poruszały. Chcę zarywać noc, chodzić niewyspana do pracy, zarywać kolejną noc.. chcę nowych przyjaźni z autorami. I niezapomnianych historii. Chcę czytać historie, o których warto pisać. Chcę przestać patrzeć na półki z poczuciem winy. Chcę kupować książki, wiedząc, że naprawdę niedługo po nie sięgnę, ekscytacja nie pozwoli mi czekać za długo. Ach, i najważniejsze.. chcę przeczytać książkę na raz. Tego nie robiłam od wielu lat. Pieprzyć świat, chcę przeczytać książkę na raz. Reszta może poczekać.
W tym miejscu powinnam dodać, że nie ma nic złego w przerwach w czytaniu. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie przeżył kryzysu czytelniczego. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie ma kilku takich kryzysów za sobą. W moim przypadku, po prostu nadeszła pora na powrót do żywych, na zmotywowanie samej siebie do tego powrotu. Już czas. Książki się niecierpliwią, zbliża się długa przerwa świąteczna.. Lepszego momentu nie mogłam sobie wymyślić.
Podobno idealna wymówka nie istnieje, oto ona: nie mam czasu, jestem zajęta zakochiwaniem się w książkach.
Jestem zajęta czytaniem.
Nie ma mnie dla świata.
Do zobaczenia kiedyś.
Każdy ma taki kryzys. Czasami trzeba wrzucić na luz.
OdpowiedzUsuń